Tech.BiznesINFO.pl > Sztuczna inteligencja > Oto nowy król Doliny Krzemowej. Gigantyczne zyski zapewniła sztuczna inteligencja
Maciej Olanicki
Maciej Olanicki 25.08.2023 15:35

Oto nowy król Doliny Krzemowej. Gigantyczne zyski zapewniła sztuczna inteligencja

Jensen Huang, CEO NVIDIA
NVIDIA

Od wielu miesięcy dyrektorzy wykonawczy korporacji z Doliny Krzemowej przekonują udziałowców, że branża tech jest bardziej odporna na gospodarcze wahania. Przez ten czas przekonaliśmy się, że ciągłości funkcjonowania takich korporacji jak Google czy Microsoft nie zagraża nic poza mniejszym niż oczekiwane wpływami, co jednak nie uchroniło przed stratą pracy dziesiątek tysięcy pracowników. Jest jednak korporacja, której trudne czasy zdają się nie imać, a która właśnie ogłosiła 101-procentowy wzrost przychodów.

Zieloni trzymają się mocno

Swoje wyniki finansowe za drugi kwartał roku fiskalnego 2024, który kończy się 30 lipca, opublikowała NVIDIA. Wyniki są więcej niż imponujące – dość powiedzieć, że w ciągu kwartału korporacja zarobiła 13,51 mld dolarów, co stanowi wspomniany 101-procentowy w stosunku do tego samego okresu w poprzednim roku fiskalnym, kiedy przychody wyniosły 6,7 mld dolarów, oraz o 88% w stosunku do poprzedniego kwartału. Wówczas, choć także odnotowany został wzrost z 6,5 mld na 6,7 mld, na wyniki finansowe Zielonych większy wpływ miały konsekwencje pandemii.

Największe wrażenie robi jednak nie wzrost przychodów, lecz zysku. O ile bowiem przed rokiem w drugim kwartale NVIDIA zarobiła 656 mln, tak w tym roku jest to już 13,5 mld dolarów. Trzeba jednak zaznaczyć, że to właśnie w zeszłym roku NVIDIA najdotkliwiej odczuła gospodarcze turbulencje: jeszcze w 2022 roku, w analogicznym okresie, zysk wyniósł bowiem 2,4 mld dolarów. W niczym nie umniejsza to jednak sukcesu NVIDII – nawet jeśli zignorujemy dane z poprzedniego roku, to i tak wzrost przychodu w stosunku do roku 2022 był 2,5-krotnie wyższy.

Elon Musk wywindował akcje CD Projekt. Wystarczył jeden krótki wpis w mediach społecznościowych

Jak NVIDIA osiągnęła takie wyniki?

Choć wielu może kojarzyć NVIDIĘ przede wszystkim z produkcją kart graficznych, to jednak od wielu lat zakres działalności jest znacznie szerszy. Dziś „Zieloni” sprzedają  zaawansowane układy (architektura Ampere i Hopper) wykorzystywane do akceleracji serwerów zlokalizowanych w centrach danych oraz – co miało niebagatelny wpływ na fenomenalne wyniki finansowe – układy graficzne wyspecjalizowane w przeprowadzanych m.in. na potrzeby rozwoju sztucznej inteligencji operacjach na liczbach zmiennoprzecinkowych.

NVIDIA rozwija także autorskie procesory, na przykład układy Tegra wyprodukowane w przyszłościowej architekturze ARM, które trafiły m.in. do sprzedanej w liczbie ponad 125 mln sztuk konsoli Nintendo Switch (trzecia najlepiej sprzedająca się konsola do gier w historii). Obok tego nadal jest dostawcą kart graficznych GeForce, które niepodzielnie dominują na rynku konsumenckim, jednak to właśnie podzespoły wykorzystywane w centrach danych i kupowane na potrzeby różnych modeli sztucznej inteligencji (na serwerach z układami NVIDII trenowane było m.in. ChatGPT) wywindowały wyniki finansowe NVIDII.

Prognozy na przyszłość

Przedstawiciele korporacji nie ustają w entuzjazmie i już po publikacji wyników za miniony drugi kwartał roku fiskalnego ogłosili, że w kolejnym spodziewają się dalszych wzrostów przychodu do około 16 mld dolarów. Mniej optymistyczni są jednak analitycy, którzy dostrzegają, że NVIDIA – podobnie jak inni producenci układów wykorzystujących półprzewodniki, na czele z Intelem – może mieć problemy z zaspokojeniem popytu na swoje układy. Ograniczone moce produkcyjne tajwańskiego TSMC, gdzie powstają układy NVIDII, ale też AMD czy Apple, mogą nie sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na wspomniane układy Ampere i Hopper.

Osobną kwestię stanowi wycena samych akcji – według części analityków nie jest ona proporcjonalna do zysków, nawet przy bieżących wzrostach. Według Shawna Tully’ego z „Fortune”, aby utrzymać łączny 10-procentowy wzrost cen akcji (przy jednoczesnym niewypłacaniu dywidend), do 2030 korporacja musiałaby uzyskać kapitalizację rynkową na poziomie 2,4 biliona dolarów, czyli mniej więcej tyle, ile jest dziś wart cały Microsoft.