Tech.BiznesINFO.pl > Internet i TV > YouTube wykrywa blokowanie reklam bezprawnie? Europa może zostać bez dostępu do serwisu
Maciej Olanicki
Maciej Olanicki 29.10.2023 15:14

YouTube wykrywa blokowanie reklam bezprawnie? Europa może zostać bez dostępu do serwisu

Aplikacja YouTube
Fot. Nik/Unsplash

Zmierzający ku końcowi rok upłynął na YouTube pod znakiem walki z użytkownikami blokującymi reklamy. Stopniowo wyciągano coraz cięższe działa, aż w końcu dostęp dla osób korzystających z adblockerów został całkowicie wyłączony. Rzecz w tym, że według  europejskiego prawa – być może z naruszeniem prawa.

YouTube na wojnie z blokowaniem reklam

Zapewne każdy użytkownik YouTube’a miał już okazje zauważyć ostateczną wersję mechanizmu blokowania użytkowników wykorzystujących rozszerzenia blokujące reklamy, np. AdBlock Plus czy uBlock.

W pierwszej kolejności wyświetlane są ostrzeżenia, które informują, że blokowanie reklam jest niezgodne z regulaminem i utrudnia utrzymywanie serwisu, co jest oczywiście pewnym nadużyciem – YouTube nie ma najmniejszych problemów z rentownością. W kolejnym etapie jesteśmy informowani, że zostały nam do obejrzenia trzy filmy pozbawione reklam. W końcu, po wyczerpaniu limitu, YouTube w ogóle przestaje odtwarzać materiały, żądając wyłączenia blokerów.

YouTube zaskakuje. Oto co czeka użytkowników, takich funkcji jeszcze nie było

YouTube może naruszać europejskie prawo

Oczywiście blokady włączane są falowo i mogą różnić się ze względu na region. Podobnie jak prawo. A to, przynajmniej według Aleksandra Haffa, znanego jako That Privacy Guy eksperta w obszarze prywatności w Sieci, zakazuje stosowania mechanizmów, którymi posługuje się YouTube w celu identyfikowania użytkowników blokujących reklamy. Zwłaszcza w Europie.

W rozmowie z The Register Hanff poinformował, że jako Irlandczyk złożył już do tamtejszego odpowiednika Urzędu Ochrony Danych Osobowych skargę na praktyki YouTube. Według niego mechanizmy detekcji adblockerów działają w serwisie w sposób naruszający artykuł 5 dyrektywy 2002/58/WE, czyli tzw. dyrektywy o e-prywatności, a konkretniej jej 3 artykułu, który stanowi:

Państwa członkowskie zapewniają, aby przechowywanie informacji lub uzyskanie dostępu do informacji już przechowywanych w urządzeniu końcowym abonenta lub użytkownika było dozwolone wyłącznie pod warunkiem, że dany abonent lub użytkownik wyraził zgodę zgodnie z dyrektywą 95/46/WE po otrzymaniu jasnych i wyczerpujących informacji, między innymi o celach przetwarzania.

Hanff zauważa, że YouTube w żadnym momencie nie pyta użytkowników o zgodę na to, by stosować oprogramowanie, które rozpoznaje, czy użytkownik korzysta z rozszerzeń blokujących reklamy. Są one automatycznie i działają niezależnie od woli użytkowników, co ma naruszać dyrektywę.

Albo detekcja adblockerów albo całkowita blokada?

Oczywiście jest za wcześnie, aby twierdzić, że skargi na działalność YouTube mogą zmienić to, jak w Europie będzie się korzystać z serwisu. Sam Hanff spodziewa się, że skarga sprawi, że zostanie przeprowadzone odpowiednie dochodzenie i YouTube otrzyma żądanie wyłączenia w Europie detekcji adblockerów.

Problem w tym, że w rezultacie dostęp do serwisu z Europy w ogóle może zostać wyłączony. Cześć witryn w USA zdecydowało się blokować użytkowników z Europy po wejściu w życie RODO, zamiast dostosowywać się do wymagań. Google, do którego należy YouTube, może natomiast zdecydować, że albo użytkownicy z Europy zgodzą się na detekcję adblockerów, albo w ogóle nie będą mieli dostępu do serwisu.