Tech.BiznesINFO.pl > Nauka i kosmos > Wysoka grzywna na lotnisku za niedopełnienie jednej rzeczy. To może spotkać każdego
Paula Drechsler
Paula Drechsler 25.09.2023 12:38

Wysoka grzywna na lotnisku za niedopełnienie jednej rzeczy. To może spotkać każdego

samolot
Fotokon

“Gdybym tylko wiedziała”, podsumowała kobieta, opisując, co jej się przytrafiło podczas jednej z wypraw. Blogerka podróżnicza znana jako Skywardsfreak została ukarana wysoką grzywną za swoją niewiedzę. Sytuacja miała miejsce na lotnisku, a influencerka postanowiła podzielić się swoimi doświadczeniami, aby przestrzec innych podróżujących. Taki wypadek może się bowiem przydarzyć każdemu.

Nieprzyjemne skutki pomyłki

Blogerka Lays Laraya zajmująca się dokumentowaniem w sieci swoich wycieczek, znana szerzej osobom śledzącym blogi podróżnicze jako Skywardsfreak, leciała niedawno z Kataru do Australii. Podróż nie przebiegała tak pomyślnie, jak się tego spodziewała. Kobieta opowiedziała, że ​​została ukarana grzywną w wysokości ponad 1200 dolarów, czyli około 5 tysięcy złotych po tym, jak przeszła przez lotnisko, trzymając w dłoniach podarek od linii lotniczych, z którymi wcześniej leciała.

Lays Laraya powiedziała Insiderowi, że chociaż sytuacja bardzo ją zaskoczyła to faktycznie wynikła z niewiedzy kobiety i przestrzegła innych podróżujących przed popełnieniem podobnego błędu

- Nie przeszło mi to przez myśl, więc mój błąd, mój błąd - skwitowała swoją wpadkę na lotnisku.

Jaki drobiazg sprawił, że podróżująca kobieta została ukarana tak wysoką grzywną? Chodziło o jeden przedmiot. Brak deklaracji co do jego przewożenia odegrał istotną rolę.

Kontrole w domach Polaków. Posypią się kary, nie każdy może spać spokojnie Robisz przelewy przez internet, może ci się zdarzyć ten problem. Wyjaśniamy, co wtedy zrobić

Nieświadomy przemyt. Wiele krajów ma takie obostrzenia

Laraya została ukarana grzywną po przypadkowej kontroli na lotnisku w Perth w Australii. Co wpłynęło na to, że została ukarana grzywną? Influencerka podaje, że w pierwszym momencie pomyślała, że chodzi o jej strój, gdyż miała na sobie różową sukienkę i perukę w stylu Barbie. Jak się okazało, chodziło jednak o coś zupełnie innego, co w ogóle nie przyszło jej do głowy. 

Laraya powiedziała Insiderowi, że „w widoczny sposób” spacerowała po lotnisku z podarkiem od linii lotniczych, z którymi leciała z Kataru i w żaden sposób nie próbowała przemycić go do kraju. Całą drogę trzymała go w dłoniach, ponieważ nie chciała, aby zniszczył się w bagażu. Po opuszczeniu samolotu również dzierżyła podarek w rękach. Chodziło o kwiat róży, który influencerka dostała w prezencie od załogi pokładowej Qatar Airways przed lotem z lotniska w Dosze. Obsługa lotniska zauważyła tu pewną nieprawidłowość.

Jak się okazało, kobieta, mimo że nie ukrywała posiadania kwiaty, to nie zadeklarowała róży na karcie pasażera w rubryce, która dotyczyła roślin. Jak twierdzi Laraya, po prostu nie wiedziała, że ​​musi to zrobić. Kwiaty wwożone do Australii stwarzają potencjalne ryzyko dla ekosystemu, ponieważ mogą przenosić gatunki inwazyjne, roztocza oraz mszyce. Australijski Departament Rolnictwa, Rybołówstwa i Leśnictwa podkreśla, że niezgłoszenie towarów, które są uznawane za potencjalne zagrożenie, stanowi istotne ryzyko dla kraju. Podobne obostrzenia są również w innych miejscach, także na terenie Europy, więc istotne jest, aby przed podróżą zapoznać się ze wszystkimi wymogami lotniska oraz sposobem wypełniania dokumentów.  Inaczej można przeżyć to, co spotkało influenserkę. Kobieta podała szczegóły kontroli.

Wybierasz się w podróż? Zapoznaj się z wytycznymi

Podczas gdy szła przez lotnisko, zaczepili ją ubrani po cywilnemu kontrolerzy i zaprosili na przesłuchanie. Zarekwirowali telefon i bagaż kobiety i zadawali pytania. Według relacji, którą przekazała Laraya, niektóre obejmowały nawet kwestie dotyczące stanu cywilnego podróżniczki i jej wynagrodzenia. Po ok. 30 minutach sprawdzania każdej sztuki jej bagażu, do blogerki podszedł pracownik trzymający jej kartę pasażera i różę.

- Kładzie przede mną dokument, który wypełniałam i pyta: “Czy to twoja karta?” Odpowiedziałam, że tak. “Rozpoznajesz podpis na tym dokumencie?” Odparłam, że owszem, rozpoznaję. “Czy wypełniłaś to zgodnie z prawdą?” Powiedziałam, że na 100 proc. wszystko jest tutaj prawdą. I wtedy pracownik lotniska wskazał na różę i zapytał: “A co powiesz na tę różę? Jest twoja?”. Przytaknęłam, a on na to: “Czy możesz przeczytać kartę jeszcze raz i sprawdzić, czy róża będzie pasować do któregoś z pytań, na które odpowiedziałaś <nie>?”.

Wtedy do kobiety dotarło, że niechcący nie wpisała kwiatu w odpowiednią rubrykę, czym złamała prawo w Australii. Kraj ten posiada jedne z najbardziej rygorystycznych przepisów na świecie w kwestii ochrony biologicznej, a to oznacza, że ​​wszystkie rośliny i towary tego pochodzenia muszą być zawsze oficjalnie zgłaszane.

- Gdybym wiedziała, że z własnej woli robię właśnie coś złego, wyrzuciłabym kwiat. Szczególnie że miałam wcześniej taką możliwość – powiedziała Laraya Insiderowi.

Warto zapamiętać przykład blogerki i zawsze rzetelnie zapoznać się ze wszystkimi wytycznymi dotyczącymi podróży do danego kraju, a także obostrzeniami różnych linii lotniczych i innych przewoźników. Jest to istotne, ponieważ na całym świecie istnieje wiele reguł i praw, które obejmują czasem nawet najbardziej niespodziewane przypadki, o których samemu niekiedy trudno nawet pomyśleć. Można to zweryfikować przez internet, wiele informacji dostępnych jest np. na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Źródło: Insider, Interia, Onet